Znieść dwukadencyjność? Taki pomysł ma Minister Kwiatkowski.
Na niedawno odbywającym się kongresie samorządowym w Mikołajkach senator Krzysztof Kwiatkowski zaprezentował swój pomysł na zniesienie przepisów o dwukadencyjności dla samorządowców.
Jego głos należy traktować poważnie. Obecnie Senator, a dawniej Minister Sprawiedliwości w pierwszym rządzie Donalda Tuska, Prokurator Generalny, prezes Najwyższej Izby Kontroli jest znaczącą postacią w Koalicji Obywatelskiej. Należy więc domniemywać o poważnych zamiarach rządu, w zakresie likwidacji limitu dwóch kadencji dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, prezydenci miast, burmistrzowie czy wójtowie mogą sprawować swoje funkcje maksymalnie przez dwie kadencje. Kwiatkowski uważa, że ten zapis powinien zostać zniesiony, argumentując, że pozwoli to samorządowcom na realizację długofalowych projektów. To nie są ludzie, którzy mają poczucie że są ofermami czy niedorajdami – komentuje Kwiatkowski.
Kwiatkowski: „To niesprawiedliwy przepis”.
Kwiatkowski retorycznie lawiruje, twierdząc, że choć byli prezydenci i burmistrzowie poradzą sobie poza samorządem, będą umieć o siebie zadbać już poza sferą samorządu lokalnego, to popełnia fikołek logiczny, dodając, że odnalezienie się takich osób na szeregowej funkcji radnego i praca na rzecz lokalnej społeczności — to po prostu nieludzkie.
Zdaniem radnych ta skandaliczna wypowiedź dosłownie deprecjonuje funkcje radnego, jego rolę w kontakcie z ludźmi.
Argumenty za zniesieniem dwukadencyjności.
Kwiatkowski argumentuje, że obecny przepis, ograniczający możliwość pełnienia funkcji prezydenta czy burmistrza do dwóch kadencji, w wielu przypadkach jest szkodliwy. Jego zdaniem, samorządowcy, którzy przez dwie kadencje dobrze zarządzali swoimi miastami, powinni mieć prawo do dalszej pracy na tym stanowisku, jeśli nadal cieszą się zaufaniem swoich wyborców.
„To nie jest kwestia tego, czy ktoś jest dobrym czy złym liderem. To jest kwestia tego, czy obywatel ma prawo ponownie wybrać kogoś, kogo uważa za dobrego gospodarza” – swobodnie przytaczam wypowiedź Kwiatkowskiego.
Ponadto Kwiatkowski zauważa, że obecne przepisy skutkują brakiem długoterminowego planowania. „W drugiej kadencji zaczynamy realizować rzeczy, które planowaliśmy przez pierwsze lata” – mówił senator.
Jego zdaniem, samorządowcy, którzy pełnią funkcje przez dłuższy czas, mogą skutecznie realizować inwestycje, które wymagają długotrwałego przygotowania i realizacji. Przeciwne głosy twierdzą, że wielu samorządowców nie ma wizji rozwoju własnych gmin i często przeciągają wiele ważnych inicjatyw w czasie.
Ciemne strony zniesienia dwukadencyjności.
Pomysł Kwiatkowskiego, choć popierany przez część samorządowców, co dało się usłyszeć na sali po wystąpieniu, ma także swoich zdecydowanych krytyków. Przeciwnicy twierdzą, że zniesienie dwukadencyjności może prowadzić do powstawania tzw. „monarchii samorządowych”, gdzie jeden lider przez długie lata kontroluje daną gminę lub miasto.
W takich przypadkach, jak zauważają niektórzy komentatorzy, władza może stać się zbyt skoncentrowana, co stwarza ryzyko nepotyzmu, korupcji i braku nowatorskich inicjatyw.
Dodatkowo długoletni samorządowcy mogą z czasem tracić zapał do pracy, koncentrując się raczej na utrzymaniu władzy niż na rozwoju swoich gmin — głównie imprezując. Choć oczywiście nie wszyscy. Bo długoletni samorządowcy tacy jak Radosław Warzecha z Babic czy Paweł Silbert z Jaworzna są przykładami tych włodarzy, którzy sprawnie, zręcznie z i korzyścią dla mieszkańców pełnią długoletnie kadencje.
Dodatkowo wielokadencyjność w polityce może prowadzić do zbyt dużej koncentracji władzy w rękach kilku osób, co utrudnia realną wymianę władzy i daje poczucie braku możliwości wpływu na zmiany w samorządach.
W efekcie mieszkańcy mogą poczuć się zniechęceni do angażowania się w życie lokalne, widząc, że ci sami ludzie bądź ich pacynki są u władzy przez dekady.
Komentarze internautów niepozostawianą złudzeń.
Pojawiają się głosy krytyczne, wskazujące na niebezpieczeństwa wynikające z długotrwałego sprawowania władzy przez jedną osobę. – „Monarchia samorządowa, nepotyzm, a przede wszystkim brak konkurencji, to zagrożenia, które mogą wynikać z wielokadencyjności. Czasami lepiej, żeby nowa osoba miała szansę wprowadzić świeże spojrzenie na problemy lokalne” – pisze jeden z internautów.
Nie brakuje także sarkastycznych uwag o „odrywaniu się od stołka” i trudności związanych z rezygnacją z funkcji, która wiąże się z wygodnymi warunkami pracy. – „Zrozumiałem, że Kwiatkowski chce wrócić do polityki lokalnej, bo „ludzie czekają na jego powrót”, a senatorowie, cóż, przecież nie mają takich komfortów” – komentuje ktoś w sieci.
W komentarzach pojawiły się również głosy, które sugerują, że osoby, które sprawują władzę w samorządzie przez długie lata, powinny spróbować swoich sił w innych branżach. – „Fachowcy powinni założyć własne firmy, zarządzać nimi przez dwie kadencje, płacić podatki, ZUS i wtedy niech wrócą do polityki” – pisze jeden z użytkowników.
Pomysł idiotyczny jeżeli się sprawdzi w zarządzaniu przez dwie kadencję to może podjąć starania o pracę w strukturach wojewódzkich i centralnych.Przyklad tych dwóch samorządowców Babic i Jaworzna to perełki w bigosie samorządowców.Przez dwie kadencję się pilnują ale później działa świadomość żeby osobiście ugrać dla siebie poprzez układy przy wyborach lokalnych,rady nadzorczej, spółki samorządowe i wiele innych interesów psuje władze
Zdolni do awansów a słabi do roboty,zakładać firmy i pokazać że żyje za własne zarobione pieniądze.