Chechło i Balaton. Jakie są koszty kąpielisk? Czy Trzebinię na to stać?
Administrowanie popularnymi ośrodkami wypoczynkowymi Balaton i Chechło może trafić w ręce firmy ECO-SYSTEM Roberta Adamczyka? Przedsiębiorstwo to jako jedyny oferent, zaproponowało kwotę 1 344 999,99 zł. Gmina Trzebinia jednak unieważniła postępowanie, ponieważ na ten cel zamierzała przeznaczyć 1 135 000,00 zł i w związku z tym pojawia się pytanie: jak zostanie rozwiązana kwestia opieki nad kąpieliskami w nadchodzącym sezonie. Czy Burmistrz znajdzie dodatkowe środki, ponad 200 tysięcy złotych, aby pokryć różnicę w cenie oczekiwanej przez wykonawcę? Na to pytanie na razie brak odpowiedzi.
Powtórka z rozrywki? Kontrowersje wokół przetargów na Balaton i Chechło.
Koszty utrzymania Balatonu i Chechła od lat budzą dyskusje. Wybór prywatnego podmiotu do zarządzania tymi terenami wiąże się z koniecznością uwzględnienia jego zysku, który w tym przypadku wydaje się znaczący. Warto podkreślić, że przygotowanie ośrodków do sezonu leży po stronie gminy, a nie administratora. Na ten cel Burmistrz Jarosław Okoczuk zabezpieczył 155 tysięcy złotych, które mają pokryć m.in. nawiezienie piasku, konserwację urządzeń i ogólne przygotowanie terenów.
Zastanawiający jest również brak konkurencji w ogłoszonym przetargu. Fakt, że jedyna oferta wpłynęła poprzez platformę e-zamówienia, rodzi podejrzenia, czy warunki przetargu nie zostały skonstruowane w sposób ograniczający konkurencję. W specyfikacji zamówienia można przeczytać, że o udzielenie zamówienia mogą ubiegać się wykonawcy, którzy w ciągu ostatnich 5 lat zarządzali minimum dwoma ośrodkami rekreacyjnymi z funkcjonującymi kąpieliskami. Jeśli okres prowadzenia był krótszy, warunek ten dotyczy całego tego okresu. Czy takie wymaganie nie prowadzi do ograniczenia konkurencji i potencjalnej monopolizacji?
Od warsztatu do kąpieliska. Zaskakujące kompetencje zwycięzcy przetargu.
Warto przypomnieć wydarzenia z 2020 roku, kiedy to również przetarg na Balaton i Chechło wywołał wiele emocji. Wówczas na portalu przelom.pl, pojawiły się komentarze o protekcji wobec zwycięskiej oferty. Internauci zwracali uwagę na powiązania rodzinne oferenta z byłym Burmistrzem Trzebini, Śp. Adamem Adamczykiem, u boku którego obecny Burmistrz Jarosław Okoczuk rozpoczynał swoją samorządową karierę.
Dodatkowo ciekawość opinii publicznej wzbudził fakt, że zwycięzca tamtego przetargu przebił konkurencyjną ofertę jedynie o 3 złote przy wartości zamówienia przekraczającej 700 tysięcy złotych. Zauważono również, że głównym profilem działalności zwycięskiej firmy, według Polskiej Klasyfikacji Działalności (PKD), był „odzysk surowców z materiałów segregowanych”, a wyszukiwarki internetowe wskazywały na nią jako warsztat samochodowy. Internautów zastanowiło także, dlaczego przetarg ogłoszono 11 marca, a już 13 marca firma, która go wygrała, złożyła wniosek do Urzędu Miasta Trzebini o wpisanie do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) kategorii PKD tożsamej z przedmiotem nierozstrzygniętego jeszcze przetargu. Zmiana w CEIDG została wprowadzona 23 marca, czyli na dzień przed rozstrzygnięciem przetargu.
W kontekście tych wydarzeń naturalnie pojawia się pytanie o rolę Miejskiego Zarządu Nieruchomości (MZN), gminnej spółki, która w przeszłości administrowała Balatonem. Internauci wyrażali opinię, że ogłaszanie przetargu jest zbędne, skoro istnieje podmiot posiadający kompetencje do zarządzania takimi obiektami. „Ta spółka po coś jest” – komentowali użytkownicy sieci. Wówczas wielu dopatrywało się braku transparentności w przeprowadzonym konkursie, zastanawiając się, dlaczego gmina rezygnuje z usług własnej spółki, łączy zadania ochrony i pielęgnacji w jedno postępowanie zamiast przeprowadzić dwa oddzielne, i dopuszcza do udziału podmioty bez własnych środków, polegające na zasobach firm trzecich. Niektóre komentarze były ostre i krytyczne wobec władz, jednak pojawiały się również merytoryczne uwagi dotyczące wątpliwości związanych z przetargiem. Ostateczne rozstrzygnięcie obecnego postępowania poznamy wkrótce.
Czy koszty są przeszacowane?
Wielu mieszkańców Trzebini kwestionuje zasadność tak wysokich kosztów administrowania kąpieliskami. W sytuacji, gdy do przetargu zgłasza się tylko jeden oferent, ma on możliwość zaproponowania dowolnej kwoty, którą gmina może być zmuszona zaakceptować.
W publicznej dyskusji pojawiają się zarzuty o niegospodarność środkami publicznymi. Mimo „profesjonalnych haseł” i „pięknie ubranych stwierdzeń” kryje się drugie dno – postawa Gminy. Skoro Trzebinia posiada Miejski Zarząd Nieruchomości, którego jest jedynym udziałowcem, mogłaby powierzyć mu zadanie administrowania kąpieliskami. Takie rozwiązanie mogłoby być znacznie tańsze, biorąc pod uwagę kompetencje i doświadczenie MZN.
Coraz więcej pytań bez odpowiedzi i zarzutów kieruje się w stronę Burmistrza. Zdaniem jednego z moich rozmówców, obecna sytuacja to „jawna niegospodarność środkami publicznymi”, która może podlegać sprawdzeniu przez Najwyższą Izbę Kontroli (NIK).
Wielu mieszkańców zastanawia się nad sensem i logiką takiego postępowania, skoro posiadając własną spółkę miejską, można by zaoszczędzić znaczną sumę pieniędzy. Warto przypomnieć, że jeszcze w 2017 roku utrzymanie Balatonu kosztowało MZN 150 tysięcy złotych za sezon. Nawet uwzględniając skumulowaną inflację i wzrost płacy minimalnej, rozmówca ocenia, że racjonalna podwyżka wyniosłaby około 150%. Powierzenie zadania MZN jest uzasadnione, ponieważ jako spółka miejska, przy dobrym zarządzaniu, wykaże ewentualne straty w sposób transparentny i racjonalny, a zgodnie z przepisami i tak będzie mogła liczyć na dofinansowanie z Gminy. Dodatkowym argumentem za MZN jest łatwiejszy dostęp do wglądu w dokumenty i rozliczenia. Natomiast w przypadku prywatnego przedsiębiorcy, rzeczywiste koszty poniesione na realizację powierzonych mu zadań pozostają wyłącznie w jego wiedzy.
Czy komuś zależy na tak wysokich kosztach?
Jeszcze za czasów trzebińskiej „komunalki” koszty utrzymania kąpielisk były relatywnie niewielkie w stosunku do obecnych kwot i ograniczały się głównie do wynagrodzeń pracowników realizujących zlecone zadania. Analizując specyfikację oferty przetargowej, wiele zadań wydaje się stosunkowo tanich w realizacji i możliwych do podziału na osobne, mniejsze przetargi skierowane do wyspecjalizowanych firm: sprzątającej, ochroniarskiej, ratowniczej i zarządzającej zielenią. Obecne kwoty są znacząco wyższe, a sama Gmina wydaje się skłonna płacić krocie.
Kontrola Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) czy Najwyższej Izby Kontroli (NIK) w tej sprawie wydaje się być w pełni uzasadniona. Jednocześnie, radni miejscy powinni wykazać większą inicjatywę i zadać publicznie pytanie:
dlaczego w tym roku zarządzanie kąpieliskami nie może zostać powierzone gminnej spółce.
Mówi się nawet o potencjalnych oszczędnościach rzędu kilkuset tysięcy złotych rocznie.
Gdzie logika i oszczędności? Argumenty za powierzeniem opieki MZN-owi.
Nawet zakładając, że spółka miejska również generowałaby zysk, to te środki pozostałyby w obrębie budżetu gminy poprawiając kondycję finansową MZN. Pozostałyby w obiegu miejskiej spółki, która z założenia racjonalizuje koszty i jest w pełni transparentna – każdy radny i odpowiednie organy kontrolne mają wgląd w jej dokumentację. Warto również zauważyć, że powierzchnia terenów do utrzymania budzi wątpliwości. W przypadku Balatonu teren ten paradoksalnie się zmniejszył, ponieważ część została wydzierżawiona podmiotom takim jak La Playa, a sami dzierżawcy budek również dbają o czystość swoich obszarów. Oznacza to, że zakres prac do wykonania jest mniejszy niż w poprzednich latach.
To powinno być dawno zgłoszone. Piszecie o radnych? Te mimozy nic nie zrobią, popłaczą popłaczą i tyle. Opozycja? Jaka opozycja to kolejni wykolejeńcy.
Dobry artykuł. Naprawdę. Przytoczenie tych wszystkich faktów powinno codziennie spędzać sen z powiek tego salcesona.
Rozmawiajcie z opozycyjnymi radnymi. Oni się boją poprosić o kontrolę, bo zakładają że kiedy będą sami rządzić też będą kontrolowani. Powiem im tak. Dzięki Wam on uniknie teraz kontroli, ale sam Was zakapuje, bez mrugnięcia okiem, kiedy sytuacja się odwróci.
To prawda
Nie mogę zrozumieć postępowania radnych