Violetta Zakrzewska to nauczycielka z pasją, miłośniczka zwierząt, a przede wszystkim osoba zaangażowana w wychowanie i nauczanie młodego pokolenia trzebinian. To także twórczyni bloga historycznego „Zaplątana w historię”. Kandyduje do Rady Powiatu z ramienia Trzeciej Drogi.
Ubiega się pani o mandat radnej powiatowej. Jak przedstawiłaby się pani swoim potencjalnym wyborcom, którzy pani nie znają?
Jestem trzebinianką od wielu pokoleń, absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego, nauczycielką w Szkole Podstawowej Nr 6 w Trzebini. Wychowałam i wyedukowałam wiele „roczników” uczniów, którzy spotkani po latach doceniają moje wysiłki i upór w przekazywaniu wiedzy. Prowadzę blog historyczno-rodzinny „Zaplątana w historię”, gdzie odkrywając tajemnice przeszłości daję wyraz przywiązaniu do korzeni, małej ojczyzny i wspólnego dziedzictwa. Moją wielką pasją jest teatr. Od ponad 14 lat jestem częścią trzebińskiej grupy teatralnej „Misterium. Wierzę z życie w zgodzie z naturą, jestem bardzo czuła na niedolę zwierząt i przekazuję te wartości także moim uczniom. Bardzo lubię pomagać. Uwielbiam rozmawiać z wiekowymi ludźmi. Mogę im zaoferować swój czas, swoją uwagę, często namacalną pomoc, ale sama też czerpię z ich doświadczenia i mądrości.
Co konkretnie chce pani zrobić, kiedy zostanie pani radną?
Będąc w Radzie Powiatu chcę dążyć do powstania na terenie dawnej jednostki wojskowej w Bolęcinie dziennego Domu Opieki dla Seniorów. Teren ten został przekazany powiatowi w 2019 roku jako darowizna celowa, z terminem powstania takiego ośrodka do końca 2027 roku. Do tej pory nikt nie miał serca do tego, żeby powstał chociaż projekt. A są realne szanse na pozyskanie zewnętrznych funduszy na ten cel. Zapewnienia w tej kwestii zostały już złożone.
Dlaczego jest to dla pani takie ważne?
Takiego ośrodka nie ma w naszym powiecie, a jest on niezwykle potrzebny rodzinom, które nie chcą stawać przed dylematem oddania seniora do całodobowego Domu Pomocy lub rezygnacją z pracy, aby zapewnić mu opiekę. Starszy człowiek wracałby na noc do swojego domu, a dla rodziny jego dzienny, nawet kilkugodzinny pobyt poza domem byłby ogromnym wytchnieniem. Wspaniałym rozwiązaniem byłaby obecność w Domu młodych wolontariuszy, którzy mogliby uczyć się od seniorów praktycznych umiejętności, których kiedyś uczona w ramach tzw. Prac ręcznych, takich jak majsterkowanie, szydełkowanie lub po prostu słuchać opowieści z przeszłości, a w zamian za to oferować pomoc w np. w nauce obsługi komputera. Może mogłyby w takim miejscu zamieszkać także zwierzęta, które byłyby terapeutami dla seniorów. Zapobieganie bezdomności zwierząt to także mój priorytet.
Czy poza pomocą seniorom ma pani jeszcze jakieś pomysły na bycie radną?
Jestem nauczycielką, więc nic dziwnego, że bliska jest mi szkoła. Ważna jest też dla mnie ekologia. W dobie kryzysu klimatycznego chciałabym w szkołach i przedszkolach podległych powiatowi zadbać o skuteczną termomodernizację, w tym także o pozyskanie energii z dachów. Dużo się mówi o powrocie stołówek do szkół. Jestem tego gorącą orędowniczką. Przy tej okazji chciałabym, żeby młodzież, która decyduje się na niejedzenie mięsa, mogła również zjeść pełnowartościowy posiłek w takiej stołówce. Moim kolejnym pomysłem są tzw. give boxy w szkołach, gdzie młodzi ludzie mogliby zostawiać niepotrzebne im ubrania, czy przybory szkolne, po to by inni mogli z nich skorzystać. Świetnym rozwiązaniem byłyby też szkolne wyprzedaże garażowe. Do tego nie potrzeba wielkich nakładów. To da się zrobić!
Jednym z obszarów którymi zajmuje się Rada Powiatu jest również kultura. Na pewno ten temat jest pani także bliski.
Bez wątpienia. Chciałabym zwrócić szczególną uwagę na wspieranie młodych talentów. Niezwykle ważne jest, żeby utalentowane dzieci mogły rozwijać swoje uzdolnienia pod okiem profesjonalistów, niezależnie od zamożności rodziców. Chcę, żeby zostało stworzone rozwiązanie systemowe, dzięki któremu dzieci będą mogły chodzić na specjalne lekcje, jeździć na konkursy. Żeby takie stypendium można było przyznawać w ciągu całego roku, bo każdy miesiąc opóźnienia w szlifowaniu zdolności może być w przypadku młodego człowieka decydujący. Chciałabym, żeby dzieci pochodzące z prowincji nie były z tego powodu wykluczane z czynnego udziału w kulturze. Żeby w każdej wsi czy części miasta był oddział domu kultury z prawdziwego zdarzenia, z pełną ofertą zajęć dla dzieci i młodzieży. Nie wszędzie tak jest, czasem oferta domów kultury jest bardzo ograniczona, niektóre filie są wręcz likwidowane. A przecież nie wszyscy rodzice są w stanie dowieźć dzieci na zajęcia do innej części miasta.
Jak przekonałaby pani potencjalnych wyborców, żeby na panią właśnie oddali swój głos?
Jestem typem „zadaniowca” – jeśli mam zrobić coś dobrego i ważnego, robię to najlepiej, jak potrafię – nie szczędząc czasu, sił i środków. Wiem, że moje doświadczenie zawodowe i życiowe, zaangażowanie, empatia i umiejętność słuchania drugiego człowieka sprawiają, że mogę zrozumieć potrzeby i oczekiwania mieszkańców, a w konsekwencji skutecznie działać na rzecz ich realizacji.