Początkiem marca minął dokładnie rok, od kiedy z Krzysztof Bosak na Forum Ekonomicznym w Mikołajkach ostrzegaliśmy o zagrożeniach płynących z planowanej nowelizacji dyrektywy EPBD, wprowadzającej przymusowe renowacje budynków i konieczność wyposażenia ich w tzw. paszporty energetyczne, co doprowadzi do wywłaszczeń słabiej i przeciętnie sytuowanych.
Potem, była konferencja liderów Konfederacji w Sejmie, w tej sprawie. Potem, prześwietlił nas TVN24 nazywając wszystko fejkiem i manipulacją.
Potem w Sejmie była konferencja moja i Michał Wawer, aby media się ogarnęły, nie dezinformowały Polaków w tej sprawie, bo jest ona niezwykle poważna i wymaga rzetelnej debaty publicznej.
Pytań z ich strony nie było.
Rok minął i media w swoim stylu teraz alarmują o „rewolucji w budownictwie”, przymusowych remontach, końcu kotłów gazowych w naszych domach, zagrożeniu ubóstwem z powodu tych remontów i podatków klimatycznych od budynków.
Wynika z tego, że okres połowicznego rozpadu „konfederackiego fejka” na „brutalną rzeczywistość” wynosi równo rok.
Szkoda, że dopiero po tym jak wczoraj Parlament Europejski przegłosował nowelizację dyrektywy EPBD, która – w wielkim skrócie – wymusi na nas stworzenie paszportu energetycznego, gdzie zostanie określona jego klasa energetyczna. Właściciele i zarządcy budynków w gorszej klasie – a dla UE jak u Pana Walszka – gorsza już oznacza średnią, zmuszeni będą do wykonania koniecznej termomodernizacji, często bezsensownej, która może pogorszyć warunki funkcjonowania tego budynku, ale ważne, żeby w papierach zgadzały się parametry. Te budynki, które nie osiągną odpowiednich wskaźników, zostaną opodatkowane na rzecz klimatu, a ich sprzedaż będzie utrudniona lub niemożliwa. To tzw. system ETS2, który znamy z tego, że zaciska ręce na szyi europejskiego przemysłu, a teraz ma zostać teraz rozszerzony w rolnictwie, transporcie i budownictwie.
Ostatecznie, modelowym budynkiem w UE będzie budynek formalnie pasywny, ogrzewany pompą ciepła wspomaganą fotowoltaiką.
Jeśli to czytasz siedząc w bloku z Wielkiej Płyty, w domu pamiętającym towarzysza Cyrankiewicza realizowanym tzw. metodą gospodarczą, albo nawet w budynku zrealizowanym początkiem XXI wieku, to czas zacząć zadawać pytanie – kto za to zapłaci?