Miasto zaciąga kredyt na pokrycie deficytu budżetowego. Opozycja grzmi i mówi wprost — fanaberie Burmistrza Okoczuka kosztują. A Burmistrz milczy.
Przed kilkoma dniami w mediach społecznościowych Jarosław Okoczuk – Burmistrz Trzebini opublikował film, przy okazji decydując się na włączenie nocnego oświetlenia. Burmistrz Jarosław Okoczuk, próbując dawać mieszkańcom miasta poczucie dobrobytu, miał swoje „pięć minut sławy” w mediach społecznościowych, gdzie zachwalał doskonałą kondycję finansową miasta. Niemniej jednak rzeczywistość okazuje się zupełnie inna.
Efekt rządów Jarosława Okoczuka? Dziura w budżecie.
Wielka dziura w miejskiej kasie, będzie ciężarem dla następcy podkreśla Grzegorz Żuradzki lider opozycyjnego klubu radnych Ku Przyszłości Trzebini. Opozycja nie kryje swojego oburzenia i wytyka, że fanaberie Burmistrza kosztują miasto drogo. Jednym z głównych problemów jest deficyt budżetowy, który wymusił zaciągnięcie kredytu. Grzegorz Żuradzki – Radny Trzebini ocenia, że inwestycja, która tak mocno wpłynęła na kształt budżetu, jest wątpliwa z punktu widzenia potrzeb Gminy. Chodzi o Manufakturę Trzebini.
Przeciwnicy piszą wprost — w dobie kryzysu, lekkomyślne decyzje Burmistrza odbijają się czkawką na gminnej kasie. To może doprowadzić do bardzo niebezpiecznej sytuacji, w której nowa władza, chcąc realizować inwestycje Gminne, będzie musiała zaciągać kolejne kredyty. To stanowi istotne wyzwanie dla kolejnych władz, które będą musiały radzić sobie z tym ciężarem finansowym.
Brak kontroli nad miejskimi wydatkami (przykładem decyzja o budowie nowej Manufaktury Trzebini, czyli miejsca spotkań mieszkańców) sprawiło, że sytuacja dziś jest bardzo trudna. To wg opinii Emil Krawczyk z Nowa Nadzieja zabudowanie działki w centrum miasta może być konsekwencją problemów finansowych Trzebini.
Burmistrz Okoczuk przystępując do realizacji Bizancjum i chcąc otrzymać dofinansowanie z Polskiego Ładu, musi działać zgodnie z jego regulaminem. Ten jasno mówi, że gmina powinna posiadać udział własny najpóźniej w dniu wszczęcia przetargu, który został dawno rozstrzygnięty. Zaciąganie pożyczki teraz świadczy o tym, że tzw. Centrum Dialogu jest finansowane kosztem innych, niezbędnych gminie inwestycji, jak rozwój dróg czy sieci wodno-kanalizacyjnej, na które teraz desperacko szuka się pieniędzy u pożyczkodawców – podkreśla rozmówca.
Opozycyjni radni wskazują na brak kontroli nad wydatkami miejskimi, co doprowadziło do tej trudnej sytuacji. Decyzje o inwestycjach, które nie uwzględniały realnych potrzeb Gminy, teraz zbierają żniwo. Jedną z najbardziej kontrowersyjnych jest budowa tzw. \”Bizancjum Burmistrza,\” która wywołała falę krytyki zarówno wśród mieszkańców, jak i samych radnych. Nawiasem mówiąc, nie tylko opozycja wyraża swoje niezadowolenie. Nieoficjalnie również niektórzy koalicjanci Jarosława Okoczuka podzielają te obawy. Efektem tego jest deficyt budżetowy, który będzie teraz musiał zostać pokryty kredytem. Gmina na ten cel zaciągnie zobowiązanie w wysokości 10 mln złotych.
Jednym z argumentów obrońców projektów Burmistrza jest konieczność spełnienia wcześniej podpisanych umów dotyczących dofinansowania z zewnętrznych źródeł. Jednak przeciwnicy twierdzą, że nadmierna chęć do realizacji projektów i brak rzetelnej oceny ich opłacalności mocno wpłynęły na stan miejskiego budżetu.