Niedostateczna dbałość o infrastrukturę, pstrokacizna i chaos przestrzenny to najczęstsze z krytycznych uwag, jakie można usłyszeć. Miał być nowoczesny kurort, jest tandeta i miejsce bez pomysłu.

Pomimo wielu zapowiedzi ze strony władz dotyczących uporządkowania przestrzeni nad kąpieliskiem, nadal w tej kwestii nic się nie dzieje. Szereg budek gastronomicznych niepasujących do siebie, kontenery bazy nurkowej czy zielona rudera niszczą wizualnie to miejsce, twierdzą mieszkańcy. Odwiedzających Balaton razi pstrokacizna i brak spójności w architekturze i wyposażeniu. Wiele elementów wygląda jak przypadkowo skomponowane, co przekłada się na chaotyczny wygląd całego obszaru. Zamiast harmonijnego otoczenia sprzyjającego relaksowi, witają różnorodne kolory, style i kształty, które gryzą się ze sobą.

Kolejnym problemem, który przyczynia się do rozczarowania mieszkańców, jest brak spójnej wizji i pomysłu na rozwój Balatonu. Kiedy plany przekształcenia kąpieliska były prezentowane, obiecywano nowoczesny kurort, który przyciągnie turystów z różnych regionów. Niestety, aktualny stan spraw wskazuje na brak klarownych koncepcji, które miałyby to miejsce uczynić atrakcyjnym.

– Nie ma deptaka, są co prawda boiska do gry w siatkę i park do ćwiczeń na wolnym powietrzu, ale wszystko to ma się wrażenie, jest nie do końca przemyślane planistyczne — mówi Pan Łukasz. Za dobry przykład zagospodarowania przestrzeni podaje Sosinę w Jaworznie. – To inny poziom — dodaje.

Pierwszy poważny i kompleksowy plan rewitalizacji Balatonu wraz z przyległą Rybną, tworzący spójną koncepcyjnie przestrzeń powstał w 2012 roku za czasów Stanisława Szczurka. Szacowana wówczas na 12 milionów złotych inwestycja, zakładała utworzenie Parku Miejskiego Balaton — Rybna właśnie. Rekultywacja stawu dla potrzeb wędkarzy, tor saneczkowy czy ścieżki pieszo-rowerowe to jedne z wielu elementów tworzących nową przestrzeń dla rozrywki w Trzebini. Plan pomimo wykonania wstępnego opracowania projektu nie doszedł do skutku i kolejną próbę podjęto na przełomie 2017/2018.

Pod lupę wzięto także stan techniczny obiektu, przede wszystkim małą architekturę czy strefę basenów. Holistyczny odbiór jest z miesiąca na miesiąc coraz mniej przyjemny, a to przez poszczerbione i sypiące się elementy, niszczejące, drewniane leżaki czy pomazane fragmenty zabudowy. – Przecież to jest podobno serce Trzebini, dlaczego zatem wszelkie naprawy nie są realizowane na bieżąco, gdzie jest administrator? – pyta mieszkanka Chrzanowa, korzystająca z kąpieliska.

Kto za to odpowiada? Tylko właściciel terenu, czyli gmina, nie administrator kąpieliska.

A płacić za administrowanie trzeba i to nie mało. Zarządcą kąpieliska jest Eko-System Robert Adamczyk z Bolęcina, firma, która za dwa kąpieliska Chechło i Balaton zainkasuje w tym roku 765 tysięcy złotych, zgodnie z umową od 1 czerwca do 30 września. Warto jednak przypomnieć, że do 2020 roku kompetencje te miał i nadal posiada Miejski Zarząd Nieruchomości. A robił to znacznie taniej, bo koszt zarządzania samym Balatonem zamykał się w kwocie 150 tysięcy złotych (przed inflacją).

Zastanawiające jest, dlaczego spółka miejska, która ma w swojej historii zarządzanie obiektami tego typu i efektywnie zarządzała biznesem nagle przestała to robić.